Nadreakcja system immunologicznego a nie sam wirus powoduje stany chorobowe, a im bardziej przesadna reakcja systemu tym bardziej dramatyczne przejścia dla pacjenta. Niestety tak właśnie zareagowała premier Nowej Południowej Walii, na zwiększającą się ilość wypadków zakażeń koronawirusem.
Ogłoszone zostały policyjne "łapanki" na ulicach i w galeriach handlowych, a rozhisteryzowana premier krzyczała o "przedefiniowaniu pojęcia rodziny", które obecnie ograniczyć się ma do ludzi żyjących pod jednym dachem (tak na wypadek, gdyby ktoś myślał o odwiedzinach matki lub ojca, mieszkających w innej dzielnicy).
Oczywiście, wzrost zakażeń koronawirusem związany jest głównie z porą roku (ZIMA) i faktem, iż z powodu zimna ludzie więcej czasu spędzają w domach a nie świeżym powietrzu i słońcu, które są najskuteczniejszym lekarstwem zabijającym małe bakcyle. "Ciepełko" domowe działa jak inkubator nie tylko dla nas ale i dla małego wirusa a wystarczy jedna osoba aby "wpuścić" go w obieg.
Niestety Gladys, dała do zrozumienia, że nie odwoła lockdownu dopóki większość mieszkańców Nowej Południowej Walii nie będzie zaszczepiona.
W tym wypadku możemy oczekiwać lockdownu przeciągającego się do końca zimy, kiedy z przyczyn naturalnych (LATO i zwiększona działalność słońca) wyeliminuje ilość zakażeń i wtedy "eksperci" zaczną ogłaszać zwycięstwo (poprzez wprowadzanie restrykcji).
Gladys Berejiklian - Przesadna reakcja systemu bezpieczeństwa