Historie z teczek Wandy Sieradzkiej

Wandzia Sieradzka była skrzącą się celebrytką PRLu. Poetka, autorka i kreatywna tłumaczka tekstów piosenek, wreszcie persona telewizji polskiej a pod koniec życia gwiazda polskiej emigracji w Holandii. To ona była autorką tekstu piosenki „Nie płacz kiedy odjadę” napisanego dla popularnego piosenkarza Marino Mariniego, to ona była tłumaczką tekstu pacyfistycznej piosenki komunisty-piosenkarza Peta Seagera (LINK1) (LINK2). Piosenka ta znana w Polsce pod tytułem „Gdzie są kwiaty z tamtych lat ”, śpiewana była przez inna gwiazdę estrady PRL, Sławę Przybylską (LINK3)

Ponieważ pamięci ślad o Wandzie Sieradzkiej został odrobinę zatarty przez nieubłagany czas, jej syn Zygmunt Sieradzki który osiadł w Australii, postanowił tę pamięć o swojej mamie odświeżyć w swojej książce pod tytułem „Nie płacz kiedy odjadę..” (LINK4). Co więcej, przekonał on wcześniej reżysera filmów dokumentalnych Sławomira Grünberga aby nakręcił o niej film dokumentalny pod tym samym tytułem (LINK5). Film Grünberga ukazał się na rynku w 2016 a książka Zygmunta w sierpniu 2019 roku.

Według tego życiorysu stworzonego dla publiczności po-PRL-owskiej, Wanda Sieradzka z domu Kahan, pochodziła z bogatej, świeckiej i zasymilowanej rodziny żydowskiej z Łodzi. Ojciec Wandy był patriotą i piłsudczykiem a mama była dentystką i miała jeden z najlepiej wyposażonych gabinetów dentystycznych w Polsce. Rodzinie powodziło się materialnie bardzo dobrze. Małą Wandzię szofer rodzinny odwoził Cadillakiem do szkoły a ze szkoły do domu odprowadzała ją gosposia Mania, która również prowadzała ją po szkolnych zajęciach do kościoła i nauczyła katolickich modlitw i liturgii kościelnej.

Sielanka ta została brutalnie przerwana w 1939 roku przez wojnę. Rodzina Kahanów wyjeżdża z Łodzi do Warszawy, gdzie od razu zmuszeni są do zamieszkania w getcie. Widząc nędzę panującą wśród mas żydowskich, ojciec Wandzi zaczyna prowadzić uliczną kuchnię dla głodujących ubogich Żydów i w wyniku epidemii tyfusu umiera tam w 1942 roku. Ona sama opuszcza getto dopiero po zabraniu jej matki do Treblinki w 1943 roku. Podczas ucieczki Wanda cudem ratuje się z rąk szmalcowników by później przybrać aryjską tożsamość Wandy Kalinowskiej już poza granicami getta.

Będąc polską patriotką wstępuje do konspiracji i pełni ważną funkcję łączniczki AK (pseudonim „Elżbieta”). Jednocześnie pracuje w firmie, która jest przykrywką dla organizacji podziemnej. Niestety, jacyś źli Polacy zaczynają podejrzewać, że Wanda jest Żydówką i to zmusza naszą bohaterkę do wyjazdu na roboty do Rzeszy. Wyjeżdża zatem do Bludenz i pracuje w fabryce transformatorów Tischlera. Ze względu na swój urok i czar, zostaje ulubienicą żony właściciela fabryki i jest zapraszana do niej do domu, gra również na organach dla Polaków w miejscowym kościele. Ponownie, jacyś źli ludzie zaczynają na nią donosić, że jest Żydówką. Wanda, wraz z dwiema koleżankami ucieka przez granicę do Szwajcarii. Tam na początku pracuje w Hotelu Bristol ale zaraz potem kontaktuje się z Poselstwem Polskim i podejmuje tam pracę. Po zakończeniu działań wojennych, mając możliwości wyjazdu do Ameryki lub gdziekolwiek indziej, Wanda kierując się tęsknotą za rodziną i ojczyzną decyduje się na powrót do kraju.

Po powrocie, pierwsze kroki pani Wandy zmierzają do Hotelu Polonia, w którym mieściło się w owym czasie wiele placówek dyplomatycznych. Poznaje w tymże hotelu swojego przyszłego męża Konrada Sieradzkiego ( prawdziwe imię - Majer Zoberman), który jest tam wicedyrektorem. Konrad dowiaduje się, że pani Wanda jest utalentowana plastycznie i prosi ją o narysowanie swego portretu. Siła talentu Wandy rzuca Konrada na kolana, oświadcza się jej i tak w 1946 roku dochodzi do ich małżeństwa.

Młoda para zamieszkuje „kątem” w mieszkaniu siostry Konrada, Frani (praw. imię – Frajlgla albo Frajda Zoberman) na ulicy Gimnastycznej.

Rozliczne talenta młodego małżeństwa Sieradzkich owocują i zapewne dzięki nim dostają oni pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Od razu, w tym samym roku, we wrześniu Wanda i Konrad Sieradzcy są wysłani na placówkę dyplomatyczną do Egiptu.

Praca w „dyplomacji” nie wydawała się wystarczająco interesująca młodej parze, gdyż po niecałych dwóch miesiącach, nielegalnie opuszczają oni placówkę dyplomatyczną i udają się do Palestyny aby „budować tam nowe państwo Izrael”. Ich syn Zygmunt urodził się właśnie tam w miejscowości Ramat Marpe koło Bnei Brak w 1947 roku. Jak jednak wkrótce się okazało, Palestyna nie była miejscem odpowiednim dla pani Wandy. A to ze względu na klimat, a to ze względu na obcość kultury, państwo Sieradzcy postanawiają wrócić do ojczyzny w 1948 roku.

passport

Reszta jest już tylko pasmem sukcesów i triumfów pani Wandy Sieradzkiej. Znajduje ona swoje powołanie. Od 1950 roku zaczyna pracować w zawodzie dziennikarskim, zaczyna pisać poezję, pisać teksty piosenek, zostaje też tłumaczką. Jest producentem i organizatorem imprez kulturalnych w telewizji. Ukoronowaniem tej kariery jest jej osobisty kącik występów przed kamerą telewizyjną w programie „Zza wachlarza pani Wandy” w latach 80-tych. W telewizji polskiej pozostaje aż do przejścia na emeryturę w 1988 roku, po czym wyjeżdża do swego drugiego męża, którego poślubiła w 1986, do Holandii (jej pierwszy mąż Konrad zmarł w 1974 roku) . W Holandii mieszka w Haarlemie aż do śmierci (01-01-2008).

To życie tak pięknie opisane przez syna pani Sieradzkiej, Zygmunta jest niestety tylko mistyfikacją.

Biografia pani Wandy Sieradzkiej bowiem jest w dużej części konfabulacją, prozą uślicznioną i wyczyszczoną z jakichkolwiek faktów, które zaszkodzić mogłyby wizji utalentowanej patriotki Polki-Żydówki.

Zacznijmy od najważniejszego faktu. Pani Wanda była zatrudniona przez pewien czas jako pracownica UB. Z tego powodu skrupulatni biurokraci UB założyli jej teczkę personalną (sygnatura IPN -BU-1005-7096). To nie jest ważne, że okres zatrudnienia Wandy Sieradzkiej przez MBP, był bardzo krótki. Ważne jest to, że to ona sama chciała być w tym ministerstwie zatrudniona i ubiegała się o przywilej ten dwukrotnie. To nie z braku chęci współpracy została z UB usunięta ale ze względu na jej …... powiedzmy sobie, rozrywkowy tryb życia, który nie podobał się większości jej zwierzchników.

zobowiazanie

Pamiątkowa, personalna teczka pani Wandy i pozostawione tam jej własnoręcznie spisane życiorysy, jak również informacje zbierane przez samo UB pomogą nam wyprostować sporo faktów z jej bogatego życia.

Większości wczesnych szczegółów na podstawie teczek UB nie da się ustalić. Na przykład na podstawie teczki UB nie jest możliwe ustalenie detali z wczesnej, przedwojennej młodości Wandy czyli Cadillaca, szofera czy też szabasowej szyksy Manii. Nawet ustalenie jej daty urodzenia nastręcza pewne trudności, gdyż czasami jest to 1923 a czasami 1922 rok. Nie należy jednak przejmować się zbytnio małą nieścisłością w dacie urodzin, w momencie kiedy cały jej dramat gehenny w getcie wydaje się być również dorobiony do biografii ze względów „estetycznych”.

Jeśli faktycznie rodzina Kahanów przeniosła się z Łodzi do Warszawy zaraz po wkroczeniu tam Niemców, to nie mogli oni być zmuszeni do osiedlenia się w getcie bo go tam jeszcze nie było. Getto warszawskie utworzone było dopiero 13-go września 1940. Ponadto, Wanda w swoich życiorysach konsekwentnie podaje iż kończy ona szkołę średnią i otrzymuje świadectwo maturalne na tajnych kompletach w 1940 roku, w liceum humanistycznym Malczewskiej (prawdopodobnie chodzić może o liceum Krystyny a nie Janiny Malczewskiej jak błędnie podaje w swojej książce syn Wandy Zygmunt). W tym samym czasie utrzymuje się przez dawanie korepetycji i lekcji muzyki. Zaraz potem pani Wanda znajduje pracę w firmie Berent i Konopacka. Jednocześnie, jak sama pisze, uczy się języków i maszynopisania. Sytuacja ta trwa aż do 1943 roku, kiedy z łapanki ulicznej trafia na przymusowe roboty do Rzeszy.

A zatem nie ma w ogóle mowy o żadnym pobycie w getcie warszawskim, ani o śmierci ojca w 1942 ani matki w 1943 roku. W jednym podaniu Wanda lakonicznie pisze, iż rodzice jej zginęli jeszcze w Łodzi a w drugim podaniu, że po przyjeździe do Warszawy. Jeszcze inna relacja podaje, że rodzice jej zginęli podczas bombardowania Warszawy w 1939 roku.

W skrócie, można mieć podejrzenia że pani Wanda była w posiadaniu swoich aryjskich papierów od początków niemieckiej okupacji a getto warszawskie widziała jedynie z zewnątrz. I tak uratowanie się pani Wandy z rąk podłych szmalcowników, należałoby włożyć do kartoteki „mitów” jak również jej bohaterskie misje jako łączniczki AK oraz próby wydania jej w ręce Niemców przez nieżyczliwych jej Polaków. Oczywiście moglibyśmy przypuszczać, że Wanda w swoich podaniach o pracę nie podawała prawdziwych informacji dla UB, ale o ile zrozumiałe byłoby to w przypadku przynależności do AK o tyle nie robiłoby to żadnego sensu w wypadku pobytu w getcie.

Inny pikantny szczegół z życia Wandy, nad którym biografia syna Zygmunta przeskakuje bez większych wyjaśnień, to ten, odnoszący się do jej „okresu szwajcarskiego”. Otóż owo Poselstwo Polskie gdzie Wanda pracowała nie było bynajmniej Poselstwem Dyplomatycznym rządu londyńskiego ale misją dyplomatyczną nowego, komunistycznego państwa tak zwanego „Rządu Jedności Narodowej”. Czyli pracę tam pani Wanda podjąć mogła dopiero po 7 lipca 1945 roku. W międzyczasie pani Wanda wstępuje już w 1945 roku w Szwajcarii do lokalnego oddziału P.P.R.

Po powrocie do Polski a jeszcze przed zawarciem związków małżeńskich z Konradem Sieradzkim, pani Wanda dostała posadę urzędniczki przy Komitecie Centralnym PPR w Warszawie (w 1945 roku), głównie dzięki rekomendacji towarzysza ze szwajcarskiej komórki PPR.

Po ślubie z Konradem Sieradzkim stała się ona automatycznie szwagierką Frani, siostry Konrada a ta to komunistka jeszcze z przedwojennych czasów oraz kapitan polityczny LWP. Ponadto Frania to żona generała brygady i szefa KBW, późniejszego wiceministra Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Konrada Świetlika. Z tej perspektywy, nie powinny nas dziwić ani późniejsze, bezkarne ekscesy państwa Sieradzkich, ani też ich historia zatrudnienia oraz kariery zawodowej.

Jeden z bardziej interesujących wydarzeń z tego okresu to opisana poprzednio kaskaderska ucieczka państwa Sieradzkich z Egiptu do Palestyny. No bo w rzeczy samej była to zdrada stanu, szczególnie z punktu widzenia „surowej sprawiedliwości ludowej”. Tymczasem młode małżeństwo Sieradzkich powraca do komunistycznej Polski jak gdyby nigdy nic, i zaraz po powrocie obydwoje otrzymują fantastyczne jak na owe czasy prace a ich kariery zawodowe nabierają rozpędu. I wszystko to dzieje się w czasach najgorszego terroru stalinowskiego, kiedy prawdziwi polscy patrioci byli „rozwalani” strzałem w potylicę i wrzucani do bezimiennych dołów.

Ale czyż można dziwić się temu? Raczej nie, gdyż zarówno pani Wanda Sieradzka jak i jej młody małżonek, należeli do nowej klasy ludzi, do nowo powstających „elit”, które decydowały o naszych losach aż do upadku komunizmu.

Biografie ludzi takich jak Wanda Sieradzka są ostatnio poddawane próbom 'przewartościowania' – z aparatczyków komunistycznych na takie, bliskie i nam przyjazne. Ot choćby na byłych członków AK, piłsudczyków, budowniczych państwowości polskiej, patriotów, ludzi z którymi możemy się identyfikować i jednocześnie podziwiać za ich rozliczne talenta.

Jest tutaj też widoczna próba propagowania bardzo ostatnio modnego modelu społeczeństwa polskiego (według Nowej Polskiej Szkoły Historii Shoah) , które dzielić się ma na Polaków-żydowskiego oraz Polaków nieżydowskiego pochodzenia i gdzie Polacy żydowskiego pochodzenia, często poddawani byli szykanom ze strony, przynajmniej niektórych Polaków pochodzenia nieżydowskiego. (Link6, Link7, Link8) Tak jak z rąk tych szmalcowników lub też w czasie „pogromów” i „tragedii” 1968 roku!!

Żeby zbliżyć czytelnika do tych mrocznych czasów, lat 1968-69, pozwolę sobie przytoczyć cytat z książki pana Zygmunta Sieradzkiego:

„Nie czynimy przeszkód obywatelom polskim narodowości żydowskiej w przeniesieniu się do Izraela, jeżeli tego pragną. Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel Polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę. Polskę Ludowa" - (Przemówienie I sekretarza partii 19 czerwca 1967 podczas obrad VI Kongresu Związków Zawodowych).

Mój ojciec po przemówieniu Gomułki milczał. Czytał gazetę. Matka patrzyła w okno. Pomyślałem: „No przecież my nie jesteśmy prawdziwymi Żydami". Zmroziło mnie w środku. Nie, nie brałem udziału w demonstracjach. Stałem z boku.
Nie włączałem się głównie ze względu na matkę. Bała się, że ją wyrzucą z telewizji. Zrobiłem to na jej prośbę. Tak mi się wtedy wydawało. A może upraszczam? Może nie chodziło tylko o strach o nią?

Trudno powiedzieć o co mogło chodzić panu Zygmuntowi, który w owych mrocznych czasach studiował już prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Z całą pewnością nie mógł brać udziału w jakichś demonstracjach bo w 1967 roku jeszcze się one nie zaczęły. Ale według drugiej teczki pani Wandy Sieradzkiej, jej syn był zaangażowany w polityczną działalność (między innymi był członkiem klubu młodzieży żydowskiej Babel). I chyba matką, aż tak się nie przejmował. Wandzie Sieradzkiej UB założyło bowiem w tych czasach następną teczkę ale tym razem była ona obserwowaną figurantką i to głównie ze względu na swego syna i jego działalność. (Teczka IPN BU 01224/1424). Faktem jest natomiast, że jego matce wyrzucenie z pracy nie groziło, a nawet gdy on sam wyjechał w 1969 roku do Republiki Południowej Afryki, pani Wanda jak i jej małżonek pracowali spokojnie bez żadnych szykan.

Co prawda kierownictwo Telewizji Polskiej brało pod uwagę przeniesienie Wandy Sieradzkiej na przedwczesna emeryturę ale dopiero w 1970 roku a po wstawiennictwie wpływowych przyjaciół zamiaru tego zaniechano:

Kp.ES i WŁ - podają że w związku ze zwalnianiem około 30 osób z TV W-wa, były propozycje pozbycia się dwóch pracowników, których dzieci wyemigrowały do Izraela a mianowicie Wandy Sieradzkiej i Liwii Litwin.

Obrońcą W. Sieradzkiej okazali  się W. Filler i Jacek Kunicki twierdząc, że jest ona bardzo dobrym pracownikiem, a syn wyemigrował gdyż ożenił się z córką milionera. (Teczka IPN BU 01224/1424 s.14)

Wanda Sieradzka zmarła w Holandii w noc sylwestrową 2007-2008 roku. Została skremowana a syn Zygmunt postanowił zabrać jej prochy do Polski. I tutaj opis tej ostatniej podróży jest dla „Polaka o bardziej tradycyjnych poglądach” prawdopodobnie trudny do emocjonalnego zaabsorbowania.

Relacja Zygmunta Sieradzkiego:

Kiedy Wandzię skremowano, wziąłem prochy, a było ich 2,5 kilograma, i wróciłem do domu...........
….... Ale przed odlotem do Polski pojawiły się komplikacje, bo nie mogłem mieć dodatkowego 2,5 kilograma bagażu podręcznego. No to zmniejszyłem ilość tych prochów do 1 kilograma i wziąłem je ze sobą. Jakoś mi się udało, bo nie można tego przewozić.

Według relacji Zygmunta Sieradzkiego, jego matka głęboko przeżywała jego wyjazd z Polski w 1969 roku. Powiedzieć wtedy rzekomo miała, iż traci syna przez Stalina. Przyglądając się życiu pani Wandy powiedzieć można z cała pewnością, iż ona sama była produktem i dzieckiem stalinizmu, i że w zasadzie całe swoje, w sumie bardzo szczęśliwe życie zawdzięczała, Stalinowi i jego epoce.

 

Zapraszam na następny odcinek mojej serii na temat elit PRLu we wrześniu (20.09.2020). Będzie on dedykowany mężowi pani Wandy Sieradzkiej - Konradowi Sieradzkiemu.